ZMM MAXPOL
Active Team

Trudne początki ZMM MAXPOL

W drugim spotkaniu w lidze, nasza drużyna uległa po twardej grze 0:5 ekipie KS Karpatia Zaczernie. Mecz przy ul. Miłocińskiej 42 przyciągnął ponad 100 widzów, a dla gości tego wydarzenia przygotowaliśmy animacje dla dzieci, catering i oprawę spikerską oraz muzyczną. Do pierwszej bramki w 3 lidze ZMM Maxpol będzie musiał poczekać do czwartku, kiedy to rozegrane zostanie spotkanie przeciwko Politechnice Rzeszowskiej. 

Początek bez werwy

Mecz rozpoczęliśmy w sposób, który niestety stał się już naszą bolączką – ospale i z brakiem pewności siebie. Już w pierwszych minutach można było dostrzec brak koncentracji w naszych szeregach, co doprowadziło do błędów w obronie. W 3. minucie Mateusz Wojtanowski wykorzystał zamieszanie w naszej defensywie i precyzyjnym strzałem wyprowadził drużynę z Zaczernia na prowadzenie.

Siedem minut później, po potężnym uderzeniu przeciwnika, Kamil Zawadzki odbił piłkę wprost pod nogi Sebastiana Banka. Ten, z chirurgiczną precyzją, posłał piłkę pod poprzeczkę, nie dając naszemu bramkarzowi żadnych szans. Było 0:2.

Choć mieliśmy wiele okazji, by zdobyć bramkę i wrócić do gry, świetna dyspozycja bramkarza Karpatii, Kamila Łyko, skutecznie uniemożliwiła nam pokonanie go w tej połowie.

Dwie minuty przed przerwą sytuacja stała się jeszcze trudniejsza – po szybkim kontrataku przeciwników i niefortunnej interwencji Miłosza Linka zanotowaliśmy samobójcze trafienie, które podwyższyło prowadzenie Karpatii do trzech bramek.

Na minutę przed końcem pierwszej połowy straciliśmy czwartą bramkę. Po akcji z autu Piotr Panek skierował piłkę do naszej siatki. Nasi zawodnicy protestowali, twierdząc, że piłka wcześniej opuściła boisko, jednak powtórki jednoznacznie pokazały, że cały czas znajdowała się w grze. 

16 sekund przed końcem przed szansą na zdobycie bramki staną Jan Iskra. Drużyna z Zaczernia została ukarana karnym przedłużonym za 6 faul, ale i ta próba naszego młodzieżowca okazała się nieskuteczna. 

Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:4, co postawiło nas w bardzo trudnej sytuacji przed drugą częścią spotkania.

Inny Maxpol w drugiej połowie.

Na drugą połowę wyszliśmy już jako zupełnie inny zespół. Trener Dawid Iskra dokonał kilku istotnych zmian w obu czwórkach, co od razu przyniosło efekty. Już w piątej minucie drugiej części gry mieliśmy świetną okazję na zmniejszenie strat. Niestety, kontrowersyjna decyzja sędziów, którzy nie zauważyli zagrania ręką zawodnika z Zaczernia po strzale Kamila Dobka (co powinno skutkować czerwoną kartką i rzutem karnym), wprowadziła sporo nerwowości zarówno na boisku, jak i na ławkach obu drużyn.

Czarno-pomarańczowi konsekwentnie atakowali, ale Kamil Łyko, bramkarz Karpatii, był tego dnia nie do przejścia. Kolejne strzały Miłosza Linka, Kamila Garbacika, Jana Iskry, Kuby Przepłaty i Sebastiana Nędzy były skutecznie blokowane przez fenomenalnie dysponowanego golkipera przeciwników.

Na trzy minuty przed końcem spotkania Karpatia przeprowadziła skuteczną kontrę, a Piotr Pliński, rozgrywający świetny mecz, podwyższył prowadzenie na 0:5. W ostatnich sekundach meczu doszło jeszcze do faulu Jana Iskry, po którym Patryk Panek stanął przed szansą zdobycia bramki z rzutu karnego. Na szczęście dla nas, nie trafił w bramkę.

Mecz zakończył się wynikiem 0:5, ale druga połowa pokazała walkę i zaangażowanie naszego zespołu, co daje nadzieję na lepsze wyniki w kolejnych spotkaniach.

Po meczu powiedzieli

Dawid Iskra (ZMM Maxpol)
  • To było bardzo ciężkie spotkanie, w którym niestety zaczęliśmy zbyt ospale. Wyszliśmy na boisko z brakiem pewności siebie, mimo że mieliśmy zupełnie inny plan na grę. Pierwsza połowa nie wyglądała tak, jak sobie założyliśmy – popełnialiśmy błędy i szybko straciliśmy bramki.
  • W przerwie powiedzieliśmy sobie kilka ciężkich słów, bo wiedzieliśmy, że stać nas na znacznie więcej. Podkreśliliśmy, żeby przestać zwracać uwagę na decyzje sędziów – oni również się uczą, tak jak my – i skupić się na swojej grze. Zareagowaliśmy bardzo dobrze i jestem dumny z postawy zespołu po przerwie.
  • Druga połowa to była zupełnie inna historia. Damian Chorzempa dał nam większą pewność w bramce, wychodził wysoko, co pozwoliło nam zagrać bardziej ofensywnie. Stworzyliśmy sobie aż 15 sytuacji bramkowych w całym meczu, ale zabrakło tego ostatniego, magicznego dotknięcia, które pozwoliłoby nam zdobyć gola. Kamil Łyko w bramce Zaczernia był tego dnia fenomenalny – bronił dosłownie wszystko.
  • Gra w drugiej połowie wyglądała naprawdę dobrze, znacznie lepiej niż w pierwszej. Uważam, że te dwadzieścia minut po przerwie to nasz najlepszy fragment gry w tym sezonie. Widać było zaangażowanie, pewność i wolę walki, której potrzebujemy na boisku.
  • Musimy jednak popracować nad skutecznością – to jest kluczowy element, który musimy poprawić, jeśli chcemy zdobywać punkty. Patrzymy jednak z nadzieją w przyszłość. Zespół pokazał, że potrafi grać na wysokim poziomie, a ja wierzę, że w kolejnych meczach udowodnimy swoją wartość.

Podsumowanie

Mimo trudnego meczu z Karpatią, druga połowa pokazała, że nasz zespół potrafi grać ofensywnie i z zaangażowaniem, co daje nadzieję na lepsze wyniki w przyszłości. Teraz skupiamy się na kolejnym wyzwaniu – już w najbliższy czwartek czeka nas zaległe spotkanie 2. kolejki 3. ligi futsalu przeciwko drużynie Politechniki Rzeszowskiej. Liczymy na pełną mobilizację i lepszą skuteczność, aby zdobyć cenne punkty do tabeli.

Skrót meczu: